Monday 8 March 2010

Kulturowe osobliwości (odsłona 1.)

Codziennie coś mnie tu zadziwia...

Koreańska hierarchia społeczna

Mieszkam w pokoju z dziewczyną z 4. roku, której imienia nie udało mi się zapamiętać. Potwór z Loch Ness wiele z nią rozmawia, więc wczoraj nieśmiale spytałam, jak nasza koleżanka ma na imię. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu Nessi lekko się speszyła i oznajmiła, że nie ma zielonego pojęcia, bo zawsze zwraca się do niej używając zwrotu grzecznościowego...

Koreańczyk  zwraca się po imieniu jedynie do osób młodszych lub urodzonych w tym samym roku co on. "Przyjaciele", czyli osoby równe statusem, muszą więc być urodzone w tym samym roku. Dotyczy to wszystkich, także nastolatków. W związku z tym w języku koreańskim istnieje niesamowita wprost ilość zwrotów grzecznościowych, których używa się zależnie od tego, o ile starsza jest osoba z którą się rozmawia. Tak więc np. nastolatkowie i młodzi ludzie zwracają się do swoich starszych koleżanek per "o-gni", a do kolegów "o-pa".

Nasza "o-gni" jest super i zaprosiła mnie jutro na imprezę. Nadal nie wiem, jak ma na imię.

Wiek i przypadkowo napotkane liczby

Wiek liczy się od roku poprzedzającego urodziny. Nie ma szczególnego znaczenia data urodzin, tak więc Ważka wg. koreańskich standartów ma już 23 lata.

Piętra w budynkach także numeruje się od 1 (parter). 

Po za tym światła na przejściach dla pieszych są inne: jest światło czerwone, migające zielone i zielone, które pokazuje ile sekund pozostało do zmiany światła na czerwone.

Koreańczyk i telefon

Nie posiadanie komórki równa się społecznemu samowykluczeniu. Każda, absolutnie każda, osoba, której zostałam przedstawiona prędzej czy później pyta się mnie o mój numer telefonu. Gdy oznajmiam, że nie posiadam - delikwent robi bardzo zdziwioną i zakłopotaną minę. Kilku, myśląc pewnie że się nie zrozumieliśmy, nie omieszkało zapytać o mój numer jeszcze raz czy dwa w dalszej konwersacji. 

Moje współlokatorki nigdy nie rozstają się ze swoimi komórkami, a na porządku dziennym jest pisanie smsów w środku obiadu, między jednym chapem ryżu a drugim. 

Wielu z Koreańczyków opanowało perfekcyjnie następującą wypowiedź po angielsku: "Hi, I want to be your friend. Here is my phone number". Tę wypowiedź i żadną inną. Owym dwu zdaniom nieodłącznie towarzyszy wizytówka.

Koreańczyk i wizytówka

Bez wizytówki nie jesteś ważnym człowiekiem. Trochę ich już nazbierałam, gdy moja kolekcja osiągnie zadowalającą liczebność, nie omieszkam zaprezentować.

Zaproszenia na kolacje

Koreańczycy bez przerwy zapraszają się na kolacje. W ciągu 8 ostatnich dni byłam na 5 proszonych kolacjach. Ostatnia (dzisiejsza) była z inicjatywy naszej "o-gni". Okazuje się, że w akademikach przyjęte jest, że studenci z 3. i 4. roku zapraszają swoich młodszych współlokatorów. Ale ja jestem nietutejsza i w ogóle nie chciały słyszeć o tym, żebym też płaciła. Zamierzam przeforsować moje zdanie przy następnej kolacji, czyli w czwartek... Czwartek to jedyny wolny termin na kolejną kolację z Potworem i sp., ponieważ wtorek i piątek mam już zarezerwowane, a we środę nie pasuje którejś z dziewczyn.

cdn.

4 comments:

  1. Marta, jakże bogate życie prowadzisz.

    Pomyśl, co zadzwoniłoby Koreańczyka, który przyjechałby do Polski. Jakie my mamy rozrywki... picie piwa na klatkach schodowych... rozwalanie stadionów... gdzie wychodzisz wieczorem? do galerii handlowej :D

    ReplyDelete
  2. Oh Deny. Koreanczyka z pewnością zdziwiłaby bardzo polska wódka. A raczej pewnie by go zabiła, bo pod swoimi blokami upijają się do nieprzytomności soju (20%). Ale ich bloki są lepsze, bo przeciętny jest wysokości PKiN...

    ReplyDelete
  3. A to może oznaczać, że im w blokach żyje się jeszcze ciężej (o ile to w ogóle możliwe)!! Bo jak się np. popsuje winda, to mają pozamiatane..

    ReplyDelete
  4. w każdym bloku jest ciężko, nawet, jak winda działa

    ReplyDelete