Saturday 20 March 2010

Seul (cz. 2)

Czwartkowe przedpołudnie spędziłam pogłębiając moją wiedzę i zbierając wizytówki w Bardzo Profesjonalnej Firmie współpracującej z rządem. Nauśmiechałam się, zostałam oprowadzona i udało mi się nawet co nieco zmierzyc w laboratorium. Nieodzowną częścią wizyty był bardzo pyszny lunch i obdarowanie mnie pendrivem z logiem firmy (to już trzeci, w którego posiadanie weszłam w ten sposób). Następnie udałam się na podbój miasta!

Zwiedziłam pałac królewski Gyeongbokgung, który jest imponujący i bardzo piękny, ale już po obejrzeniu jednego budynku z kompleksu wie się doskonale, jak będą wyglądac następne. Wszystkie są w tym stylu:


Budynek, który widzicie na zdjęciu to miejsce, w którym król przyjmował petentów. Praktycznie całośc budynku z wyjątkiem kamiennej posadzki wykonana jest z misternie pomalowanego drewna. Wnętrze powyższego budynku mieści królewski tron, który wygląda następująco:


Czasem, przy odrobinie szczęścia króla można nawet spotkac:


Po zwiedzeniu pałacu udaliśmy się w poszukiwaniu jedzenia. Seul jest gigantyczną metropolią pełną wieżowców:


Jednak, gdyby przyjrzec się z bliska zaraz obok wielkich alei z 8 pasami ruchu mozna znalezc tego typu zakątki, w których serwują przepyszne jedzenie:


Wspominałam chyba wcześniej o idei restauracji w której klient sam sobie gotuje swoją kolację. Wygląda to właśnie tak:


cdn.

1 comment:

  1. To jak w Chinach - widziałaś jedną świątynię = widziałaś wszystkie :)

    ReplyDelete